Genialne, wspaniałe, idealne na jesień – najlepsze palety do makijażu

Hej dziewczyny!

Wiem, że pewnie wiele z Was ma w szufladzie mnóstwo różnych palet do makijażu. Ja sobie zawsze obiecuję, że nie będę się skłaniała ku nowym. A później jakaś marka kosmetyczna wypuszcza paletkę, która jest… inna niż wszystkie. Niezwykła, nietypowa, o niesamowitych kolorach, nasyceniu, kompozycji i pigmentacji.

Cała moja silna wola się rozmywa, a ja wychodzę ze sklepu z nową paletką… ale to chyba ma tak działać, prawda? Przynajmniej mogę zwrócić Waszą uwagę na coś, co warto kupić i przestrzec przed tymi produktami, które są po prostu koszmarne.

Jeśli zatem jesteście ciekawe, jakie najnowsze paletki do makijażu warto kupić – już spieszę z pomocą. Kupiłam ich sporo. Na uwagę zasługują tylko 4. Przedział cenowy jest bardzo różny, więc z pewnością coś sobie dobierzecie:) Zapraszam!

Nowości 2018 jakie paletki do makijażu warto kupić [trendy jesień]

Anastasia Beverly Hills Sultry

To było własciwie do przewidzenia, że gdy Anastasia BH wyda swoją nową paletkę to rzucę się na nią jak niepohamowana. Ale naprawdę – paletka Sultry to cudo. Dzieło sztuki. Jest idealna na jesień, doskonała na święta – ma piękne, ciepłe i delikatne odcienie: połysk i lekko lśniąca satyna, odcienie złota, subtelne szarości, odrobina „nudziaków” ale zanurzonych w połyskliwej perle… Anastasia Beverly Hills Sultry jest po prostu ujmująca kolorystycznie i ma nieograniczoną ilość kombinacji jeśli chodzi o oryginalny i niezwykły makijaż. Każdy odcień wygląda pięknie i jest niepowtarzalny. Jeszcze nie widziałam tak delikatnych a jednocześnie tak niebanalnych i połyskliwych niczym tafla lustra odcieni. <3 Kocham!

Makeup Revolution Galactic Chocolate

To najtańsza paletka ze wszystkich tu prezentowanych. W pełni zasłużyła na to, żeby się tu pojawić. Ja osobiście mam słabość do marki Makeup Revolution – moim zdaniem twórcy idą z duchem czasu i tworzą doskonałe kosmetyki kolorowe, które w dodatku są na każdą kieszeń. Kolory są po prostu zniewalające. Fakt, że za taką ceną dostajemy niższą trwałość i pigmentację, ale to i tak wciąż solidna dawka kosmetycznych doznań 🙂

Galaktyczna paletka od Makeup Revolution to prawdziwy kosmos! Od jakiegoś czasu poluję na takie połyskujące, niedosłowne odcienie, które mienią się kilkoma różnymi barwami, w zależności od tego, pod jakim kątem pada światło. Kosmiczny efekt na powiece to moja słabość:) takie odcienie zaczęły królować już latem i były hitem festiwali, teraz jednak ich odcienie nasyciły się i stały nieco bardziej głębokie i dostojne. I oto właśnie wszystkie trafiły do jednej paletki 🙂 Makeup Revolution Galactic Chocolate to kolejna „czekoladka” z całej gamy wydanych smakowitych cieni. Jest godna uwagi, ponieważ najmniej dosłowna i wyjątkowo niebanalna. Absolutnie każdy z tych cieni zasługuje na uwagę. Makeup Revolution Galactic Chocolate jest niedroga, dlatego uważam, że jest absolutnym must have tej jesieni dla każdej fanki makijażu.

Sephora Collection Feline Instinct Dark Edition

Ta paletka jest… inna niż wszystkie. Przyznam, że jeszcze nie spotkałam „chłodnej” paletki, pełnej szarości i błękitów oraz niebieskich, niemal „dżinsowych” odcieni (moja przyjaciółka określa je jako „denimowe” barwy), które pasowałyby do mojej urody. Tymczasem w Feline Instinct Dark Edition mam aż dwa genialne odcienie niebieskiego, który w dodatku pięknie połyskuje i buduje na powiece wspaniałą, błękitną taflę: efekt można stopniować dzięki ciemnej i jasnej barwie „denimu”. Oprócz tego w paletce Feline Instinct Dark znajdziecie kilka niebanalnych, perłowych nadziaków, oraz cienie z delikatnie satynowym połyskiem. Dla mnie ta paleta jest mistrzostwem. W końcu błękity, którymi mam odwagę (i ochotę) się malować:) <3

Urban Decay Naked Cherry

Na koniec „wisienka” na torcie, czyli Naked Cherry pod Urban Decay. No cóż. To też było do przewidzenia: jeśli Urban Decay dołącza nowa paletę do innych z kolekcji Naked – będzie się działo. Te wisienki są apetyczna na maxa:) odcienie są bardzo dobrze przemyślane, odważne, idealnie wpisują się w jesienne trendy, a ponadto – są doskonałym uzupełnieniem 3 wcześniejszych paletek z serii Naked.

Urban Decay Naked Cherry jest nasycona fioletami i różami, ale ie zabrakło też ciemnej czekolady i jasnego odcienia kości słoniowej. Mnie ujął zwłaszcza blado różowy, połyskujący na delikatne złoto cień o „wystrzałowej” nazwie Bang Bang , a także brąz – najciemniejszy z całej palety, który w jasnym świetle mieni się bardzo delikatnie na odcień głębokiego, śliwkowego fioletu. Urban Decay Naked Cherry Was oczaruje.

To (już!) wszystko. Życzę Wam kolorowej jesieni 😉

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *